W 1994 roku piłkarski Mundial rozgrywany był w USA. Wielu zastanawiało się, jak drużyny z Europy poradzą sobie na amerykańskiej ziemi. Nikt nie spodziewał się, że reprezentacja Bułgarii będzie jednym z największych „underdogów” w historii Mistrzostw Świata.
„Złote pokolenie”
Bułgarzy nigdy wcześniej, ani nigdy później nie mieli tak utalentowanej generacji piłkarzy.
Większość członków kadry Bułgarii występowała za granicą. W turnieju wystąpiło siedemnastu zawodników i aż jedenastu z nich grała poza ojczyzną. Z kolei pozostała szóstka na co dzień przywdziewała trykot najlepszego bułgarskiego klubu Levski Sofia. Przed 1990 rokiem piłkarze mogli opuścić Bułgarię dopiero po osiągnięciu 28 roku życia, ale gdy te ograniczenia zostały zniesione, nastąpiła emigracja najlepszych zawodników do lig Europy zachodniej.
Fundamentalną postacią w kadrze był Christo Stoiczkow, który kiedyś powiedział o sobie: „Są tylko dwa Chrystusy – jeden gra w Barcelonie, a drugi jest w niebie”. Christo był niezwykle pewny siebie, a w kraju był czczony niczym Bóg. W tamtym okresie lewy napastnik był jednym z najlepszych zawodników na świecie, a dla reprezentacji miał taką samą wartość, jaką Robert Lewandowski ma dzisiaj dla kadry narodowej. W latach 1984-1990 reprezentował barwy CSKA Sofia, w której wystąpił 119 razy i strzelił 81 bramek. Ogromny talent i łatwość w zdobywaniu goli przekonała Johana Cruyffa do ściągnięcia Bułgara do FC Barcelony za 4.5 milionów dolarów. Przez pięć lat w katalońskim klubie był jednym z najważniejszych zawodników. W latach 1990-1995 rozegrał 175 meczów i zdobył 91 bramek we wszystkich rozgrywkach. Razem z FC Barceloną wygrał cztery razy mistrzostwo Hiszpanii oraz jeden Puchar Mistrzów. Partnerem w ataku dla Stoiczkowa był Emil Kostadinow. Kolejny zawodnik, który skorzystał z prawa do wyjazdu za granicę przed 28 rokiem życia, i tak w wieku 23 lat zasilił szeregi FC Porto. Kostandinow nie strzelił żadnego gola na munialu w USA, jednak nadal był kluczowym zawodnikiem reprezentacji. Co więcej, gdyby nie on, Bułgaria w ogóle nie pojechałaby na turniej. O awans na mistrzostwa świata decydował ostatni mecz w grupie. Bułgarzy potrzebowali zwycięstwa na wyjeździe w starciu z naszpikowaną gwiazdami Francją. W ówczesnej drużynie trójkolorowych występowali tacy piłkarze jak Didier Deschamps, Jean-Pierre Papin, Emmanuel Petit czy Éric Cantona. Oczywiste było, że to Francuzi byli faworytami tego meczu. Przed meczem obie drużyny dzieliła różnica osiemnastu miejsc w rankingu FIFA. Ponadto Bułgarzy nigdy nie wygrali z Francją na wyjeździe. Francja objęła prowadzenie w 32 minucie po bramce Erica Cantony, jednak po 5 minutach Kostadinow dał Bułgarom wyrównanie. Do 90 minuty Fracuzi przeważali i kontrolowali przebieg spotkania. W ostatniej akcji meczu, po długim podaniu Lubosława Penewa, do piłki dopadł Kostadinow i uderzeniem „pod ladę” zdobył zwycięską bramkę. Bułgarzy cieszyli się z awansu na turniej, natomiast cała Francja nie mogła uwierzyć w porażkę. Jednakże ten mecz mógł się potoczyć inaczej, gdyby nie.. francuscy pogranicznicy. h Zlatko Yankow ujawinił po latach bułgarskim mediom, że Emil Kostadinow oraz Lubosław Penew nie powinni wystąpić w tym meczu z powodu braku wiz, które uprawniały do wjazdu do Francji. – Oni (Kostadinow i Penew) mieli problemy z wizą i potrzebowali pomocy naszego bramkarza Borislava Mihaylowa oraz bułgarskiego pomocnika Georgi Georgieva, którzy grali w tym czasie dla francuskiego klubu Mulhouse, aby dołączyć do nas w Paryżu – powiedział Yankow. Mihaylow oraz Georgiev po kilku latach spędzonych we Francji wiedzieli, które przejście graniczne będzie mniej strzeżone. – Kostadinow i Penev przekradli się przez granicę między Niemcami a Francją samochodem prowadzonym przez Georgiewa. Dwaj gracze z Mulhouse celowo wybrali posterunek graniczny o niskim poziomie bezpieczeństwa – powiedział Yankow. – Ta historia brzmi teraz jak legenda, ale to prawda – dodał. Kolejnym wyróżniającym się zawodnikiem był Yordan Letchkow. Środkowy pomocnik, który równie dobrze mógł występować na lewej pomocy, występował wówczas w Hamburgu SV, a przez wielu kibiców w Niemczech oraz w Bułgarii określany był „Magikiem”. Jednak nie tylko wszechstronność oraz dobra gra wyróżniała Letchkowa. Bułgar był niemal całkowicie łysy, z wyjątkiem boków głowy oraz małej kępki włosów na czubku czoła. Sam obwiniał swoją przedwczesną utratę włosów katastrofą w Czarnobylu.
– Sliven (rodzinne miasto Letchkowa) znajduje się zaledwie 300 kilometrów od Czarnobyla. Po dwóch lub trzech miesięcach po wypadku wielu młodych mężczyzn w Sliven straciło włosy – argumentował kiedyś Letchkow. Piłkarz nie był pilnym uczniem na lekcjach geografii, ponieważ Silven znajduję się około 1000 km w linii prostej od Czarnobyla. Szefem defensywy był Trifan Iwanow, który trzymał w ryzach całą formację obronną. Był na tyle ważnym zawodnikiem dla ówczesnej kadry, że został powołany na turniej mimo braku gry w hiszpańskim Betisie Sewilla. Dopełnieniem trzonu zespołu był bramkarz Borislav Michajłow, który charakteryzował się noszeniem peruki nawet podczas meczów oraz Ilian Kiriakow, występujący na pozycji prawego obrońcy, znany ze swojego zamiłowania do kasyn w szkockim Aberdeen.
Porażka w meczu otwarcia i powrót z dalekiej podróży
Bułgaria nigdy nie wygrała meczu na Mistrzostwach Świata, mimo, że w swojej historii zakwalifikowała się pięć razy. Oczekiwania w kraju nie były duże. Zwłaszcza, że trafili na dość wymagających rywali – Argentynę, Nigerię oraz Greków. Dodatkowym utrudnieniem była napięta sytuacja na linii związek piłkarski – piłkarze. Za awans na mundial w USA, piłkarze mieli dostać 100 000 $. Pieniądze powinny zostać wypłacone w listopadzie 1993 roku, jednak obiecany bonus nie został sfinalizowany. Piłkarze oraz federacja dogadali się jeszcze przed turniejem, jednak piłkarze nadal czuli się oszukani. Pierwszym przeciwnikiem Stoiczkowa i spółki była Nigeria i wydawało się, że to kolejny turniej, który będzie kompromitacją. Piłkarze z Czarnego Lądu ośmieszyli Bułgarię wygrywając w Dallas 3-0. Po porażce trener Dimitar Panev pozwolił piłkarzom przywieźć żony oraz partnerki do hotelu. Kadrowicze spędzili wieczór przy hotelowym basenie, pijąc alkohol i paląc papierosy. Ryzykowne zagranie selekcjonera opłaciło się.
Bułgarzy do drugiego meczu z Grecją przystąpili z czystymi głowami, a gra wyglądała znacznie lepiej. Stoiczkow strzelił dwa rzuty karne, Letchkow dorzucił kolejne trafienie, a mecz zamknął rezerwowy Daniel Borimirow strzelając na 4-0. Bułgaria w końcu wygrała mecz na Mistrzostwach Świata, a kibice zaczęli wierzyć, że awans z grupy jest możliwy.
Ostatni mecz w grupie był przeciwko Argentynie, która musiała sobie radzić bez Diego Maradony, który został zdyskwalifikowany przez pozytywny wynik na teście antydopingowym. Stoiczkow strzelił gola po wspaniałym dośrodkowaniu Kostadinowa, z kolei Nasko Sirakow w ostatniej minucie podwyższył na 2-0. Bułgaria cieszyła się z awansu do fazy pucharowej.
Amerykański sen
W 1/8 finału Bułgaria mierzyła się z niezwykle mocnym Meksykiem. Dla obu reprezentacji historia zatoczyła koło – osiem lat wcześniej na Mundialu w Meksyku obie reprezentacje mierzyły się w tej samej fazie rozgrywek. Gospodarze wtenczas pewnie wygrali 2-0. Teraz Bułgarzy byli podbudowani dobrą grą w dwóch ostatnich meczach, ale reprezentacja Meksyku miała zdecydowaną przewagę na trybunach. Na mecz przyszło 71,030 kibiców, a lwią część tej liczby stanowili Meksykanie. Jednak to Bułgaria pierwsza wyszła na prowadzanie w 6 minucie, po golu Stoiczkowa. 12 minut później po rzucie karnym wyrównał García Aspe. Mecz był niezwykle brutalny, syryjski sędzia pokazał aż 10 żółtych kartek, a oba zespoły kończyły mecz w osłabieniu jednego zawodnika. Regulaminowy czas gry oraz dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia i o awansie do ćwierćfinału miały zdecydować rzuty karne. W konkursie jedenastek lepsi byli Bułgarzy, którzy wykorzystali strzelecką niemoc Meksykanów.
W ćwierćfinale na Bułgarów czekali obrońcy tytułu – Niemcy. Mało kto wierzył w zwycięstwo Bułgarii, zwłaszcza, że rywale byli wymieniani w roli faworytów do zdobycia mistrzostwa, a w turnieju nie przegrali żadnego meczu. Niemcy wyszli na prowadzenie na początku drugiej połowy po wykorzystanym rzucie karnym przez Lothara Matthäusa. W 75 minucie Stoichkow wspaniałym strzałem z rzutu wolnego wyrównał wynik spotkania, a 4 minuty później Letchkow dał prowadzenie po strzale głową. Gol ten stał jedynym z najbardziej charakterystycznych momentów mundialu w USA.
Wynik spotkania nie zmienił się, a mecz ten uznawany jest w bałkańskim kraju za największe zwycięstwo w historii bułgarskiego futbolu.
Koniec pięknej przygody
Amerykański sen Bułgarów zakończył się w półfinale. Reprezentacja Włoch nie dała szans Bułgarii i już w 25 minucie piłkarze z półwyspu apenińskiego prowadzili 2-0, po golach legendarnego Roberto Baggio. Jeszcze przed przerwą Stoiczkow dał nadzieję na korzystny wynik, po dobrze wykonanym rzucie karnym, jednak to było zbyt mało, żeby dogonić Włochów.
W meczu o trzecie miejsce Bułgaria ponownie poległa, tym razem za sprawą reprezentacji Szwecji. Skandynawowie wygrali aż 4-0.
Dotarcie do połfinału Mistrzostw Świata było historycznym osiągnięciem przez kraj, który liczył zaledwie siedem milionów mieszkańców. Piłkarze zostali przywitani w domu jak bohaterowie. Christo Stoiczkow został najlepszym strzelcem turnieju zdobywając 6 bramek (tyle samo strzelił rosyjski piłkarz Oleg Salenko), a tego samego roku bułgarski napastnik wygrał plebiscyt Złotej Piłki.
„Złote pokolenie” nigdy później nie zbliżyło się do takiego sukcesu. Co więcej, cztery lata później na mundialu nie wygrali nawet meczu i zajęli ostatnie miejsce w grupie. Jednak dla wielu Bułgarów lato 1994 było najwspanialszym okresem w życiu, a piłkarze na zawsze zapisali się na kartach historii Mistrzostw Świata.